chyba mózg mi się przegrzał. żeby jeszcze w taki upał piekarnik jeszcze włączać? teraz już wiem, że była to dobra decyzja! jogurt pierwszy raz zapiekłam. wyszło pysznie. 35 minut czekania
i do tego egzotyczne owoce. nic więcej mi nie trzeba.
i do tego egzotyczne owoce. nic więcej mi nie trzeba.
wczoraj filharmonie odwiedziłam. mój debiut to był! oczywiście
jako widza. zachwycona jestem nie tylko koncertem, ale i talentem
orkiestry. to trzeba zobaczyć na własne oczy! no a dzisiaj kolejny lekarz.
półroczna kuracja mnie czeka. ach, może tym razem podziała...
półroczna kuracja mnie czeka. ach, może tym razem podziała...
Pieczony jogurt z granatem (też w środku), kiwi i bananem |
Pieczony jogurt
- 220 g jogurtu naturalnego
- białko
- łyżeczka cukru
- płaska łyżka mąki
Jogurt wymieszać z resztą składników. Można dodać trochę drobnych owoców, u mnie nasiona granatu. Masę przełożyć do lekko natłuszczonej formy. Piec w 180*C przez 35-40 minut. Smacznego! :)
Takie jogurty to nawet dla mnie są lepsze niż serniczki <3
OdpowiedzUsuńNie No super <3
OdpowiedzUsuńJa jeszcze go nie robiłam! Mam otworzony jogurt i chyba niedługo owy zapiekę :)
OdpowiedzUsuńfajna sprawa z tym jogurtem! a ja już od kilku miesięcy się za niego zabieram! :P
OdpowiedzUsuńpieczony jogurt jest przepyszny!
OdpowiedzUsuńjeszcze te dodatki *-*
co to za kuracja? :( trzymaj sie! :*
OdpowiedzUsuńna wywołanie miesiączki ... dziękuje (:
Usuńludzie, zacznijcie pisać normalnie, bo ten szyk przestawny strasznie męczy. ni to ładne, ni poetyckie -.-
OdpowiedzUsuńz jednej strony to mój blog i mogę pisać na nim co chcę. a i poetą nie jestem ._. z drugiej strony przyjmuje krytykę do wiadomości. dziękuje za ocenę.
UsuńTe owoce tak fotogenicznie wyszły. Ale banany możesz mi oddać, bo cierpię niedobór ;)
OdpowiedzUsuńkurcze, ten jogurt jeszcze przede mną...ta wersja bardzo apetycznie się zapowiada! :)
OdpowiedzUsuńTen jogurt bardzo kusi!
OdpowiedzUsuńAle pięknie wygląda. A ja chyba jestem jedyną w blogosferze, która jeszcze tego cuda nie zrobiła :P
OdpowiedzUsuńSuper pomysł i podanie! ;)
OdpowiedzUsuń