Strach i to wielki. 6 minut czekania, żołądek ściska nie tylko z głodu ale i nerwów. O co chodzi? O gofry! :D Wyszły i to całe 2. Ostatni raz kiedy je robiłam niestety wszystkie poległy :c Zraziłam się do niech przez jakiś czas . Jednak dziś, w ten sobotni poranek, wyrównałam porachunki pomiędzy mną a moją gofrownicą. Oswajam się z nią. Nie poddaję się, na razie 1:1.
Gofry z gruszką, miodem i cynamonem |
Jeszcze dorobić musiałam dla brata. One też wyszły :')
"Mam dobrą pamięć"
Gratuluję wygranej :d wyglądają przepysznie ;]
OdpowiedzUsuńTeż za każdym razem moja adrenalina rośnie, gdy wylewam do gofrownicy ciasto! Ale Twoje pysznie wyglądają. Może dla mnie też dorobisz? ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie wyglądają! Chrupiące i z pysznymi dodatkami... Cudo :)
OdpowiedzUsuńu mnie też zrobienie gofrów to nie lada wyczyn! :D
OdpowiedzUsuńraz wyjdą, raz nie
Twoje są genialne! :>
No i super wyszły mniam , nie warto się w żadnej kwesti poddawać , a już tym bardziej dawac gofrownicy za wygraną :D
OdpowiedzUsuńwyszły wspaniałe!
OdpowiedzUsuńGratulacje! Fajne pulchniutkie :3
OdpowiedzUsuńhaha, ja też oswajać się ze swoją musiałam ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że niedługo będzie 2:1. Oczywiście dla Ciebie! ;3
mmm... gofry są PRZEPYSZNE! :)
OdpowiedzUsuńOhoho, widzę że powalczyłaś i efekt jest piorunujący :)
OdpowiedzUsuń